środa, 22 maja 2013

2. Walka

Music


  Wychodzimy na świeże powietrze. Słońce oświetla mi twarz. Idziemy do garażu, po nasz pojazd. Teraz, ludzie przemieszczają się za pomocą, czegoś co przypomina dawne auta, o ile dobrze pamiętam. Tyle, że nie są one napędzane benzyną, tylko światłem słonecznym i biopaliwem. Nie posiadają tez kół. Unoszą się kilkanaście centymetrów nad ziemią, nie mam pojęcia dzięki czemu tak się dzieje. Nigdy nie byłam dobra w sprawach technicznych.
  Pracuję w centrum, które kontroluje bazę. Nadzoruję mały oddział, który zajmuje się okręgiem, w którym mieszkam. Nic wielkiego, bo w moim zasięgu znajduje się tylko dwanaście tysięcy ludzi. Przez dobrze zorganizowany system, taka liczba to nie problem. Wiem, ze istnieją okręgi, które muszą kontrolować nawet pięćdziesiąt tysięcy osób. To prawie piec razy więcej, ale wątpię, żeby to było problemem dla kontrolera. Tak jak ja, ma pod sobą oddział, który zajmuje się wyszukiwaniem niepokojących informacji. Taki oddział przekazuje te informacje kontrolerowi. Ten przekazuje je wyżej. I tak to działa. Idealny system. 
  Wsiadamy do auta i ruszamy. W drodze Andy zasypuje mnie pytaniami o wszystko. Mijamy jasne budynki przedmieścia,  Oazę Spokoju, park, który oddziela rodzinne osiedla od dużego miasta, Stolicy. W miarę jak zbliżamy się do centrum, budynki stają się coraz wyższe. Dochodzi do tego, że już nie widzimy szczytów tych drapaczy chmur. Nie wiem, czy gdybyśmy wystawili głowy z auta, zobaczylibyśmy ich końce. Po dłuższym czasie, dojeżdżamy na drugi koniec miasta. Przejeżdżamy przez długi most, żeby dotrzeć na małą wysepkę, na której znajduje się oceanarium.
 Wjeżdżamy na parking. Wysiadam z auta i idę do tylnich drzwi, żeby odpiąć Andy'ego z pasów bezpieczeństwa. Widzę podekscytowanie w jego oczach. Idziemy do miejsca gdzie wydają bilety. Mila pani zagaja nas w trakcie wprowadzania informacji do komputera. 
  - Witamy serdecznie w naszym oceanarium. - Uśmiecha się do nas i kontynuuje wykonywanie swoich obowiązków - Państwo tutaj pierwszy raz? - Chcę odpowiedzieć, ale Andy nie wyprzedza. 
  - Tak proszę pani. Chcemy zobaczyć wszystko. Wszystkie ryby i delfiny, i rekiny. I sale historyczna też. Będziemy oglądać filmy, prawda Sylvio?
  - Oczywiście, tylko najpierw kupimy bilety. - Mówię. - Poproszę dwa, na wszystkie atrakcje, bo mały potwór, nie da mi spokoju, jeśli wszystkiego nie zobaczymy.
  Pani bileterka uśmiecha się serdecznie, sczytuje jednostki należne za bilety z mojego przedramienia. Andy tez musi wyciągnąć rękę, żeby bileterka wczytała bilet do jego przedramienia. Przy każdym stoisku będziemy musieli się zameldować, w ten sam sposób.
  Andy podryguje niecierpliwie i zaciąga mnie do pierwszej stacji, gdzie znajduje się historia życia wodnego. Musimy się zatrzymać, żeby zawiązać małemu buty. Przed wyjściem uparł się żeby zrobić to samemu, wiec węzeł szybko się rozwiązał.
  Po kolei odhaczamy wszystkie stacje. Schodzimy pod ziemię i wchodzimy w coś na kształt wielkiego akwarium. Tyle, że to my się w nim znajdujemy. Zewsząd otacza nas ściana grubego szkła. Znajdujemy się pod wodą i możemy zobaczyć co dzieje się w oceanie. Idziemy długim tunelem i podziwimy rafy, dziwne stworzenia wodne, których nazw nie znam. Ale Andy je zna i tłumaczy mi, że to jest morświn. To, z kolei jest nowy gatunek ryby, stworzony w laboratoriach, której nazwy nawet nie potrafię powtórzyć. Idziemy zygzakiem, bo uwagę malca co chwile przyciąga co innego. Ciekawa jestem, po jakim czasie opadnie z sił. Długo to nie następuje, ale to mi kompletnie nie przeszkadza. Dowiaduje się masy rożnych rzeczy.
  Jeśli Andy czegoś nie wie, co rzadko się zdarza, to doczytuje informacje na głos, z tablic przyczepionych do szklanej ściany. Po upływie dwóch godzin docieramy do końca tunelu i przysiadamy na chwilę, żeby odpocząć. Wyjmuje wodę z torby i daje się napić malcowi, później sama pociągam łyk.
  - Muszę do łazienki. - Mówi po chwili. Kiwam głowa i kierujemy się w stronę toalet. Kiedy podchodzę do drzwi damskiej łazienki, mały się krzywi.
  - To łazienka dla dziewczyn. Nie mogę tam wejść. Mówi z poważną miną i patrzy na mnie z wyższością. 
  - Myślę, że nikomu nie będzie to przeszkadzać. I lepiej jeśli ty wejdziesz, ze mną do damskiej łazienki, niż jeśli ja weszłabym z tobą do męskiej.
- Mogę iść sam, jestem już duży. - Znów stara się mówić wyraźniej, na co jak zwykle się uśmiecham. Kucam przy nim, oceniając czy rzeczywiście sobie poradzi. Nie jestem tego taka pewna, może jestem zbyt opiekuńcza, ale nie chce go puścić samego. Zatrzymuje się przy nas para. 
  - Może my możemy pomóc? - Pyta mężczyzna.
  Ponieważ ciągle kucam wydaje się bardzo wysoki. Wstaje i widzę, Ze to nie złudzenie. Jest dobrze zbudowany, ma ponad metr osiemdziesiąt wzrostu i przyjemna twarz. Uśmiecha się w moim kierunku i coś w wyrazie jego twarzy mnie do niego przekonuje. W Idealnym Świecie wszyscy sobie ufają, ale w nim jest coś szczególnego. Ma wyraźnie zarysowane kości policzkowe, pełne, ale dość wąskie usta. I okrągłe, szaro zielone oczy.
  Spoglądam na kobietę. Ona tez mi się przygląda. Ma dość srogi wyraz twarzy. Nie odwzajemnia mojego uśmiechu, więc spoglądam na Andy'ego. 
  - To jak Andy, może wejdziesz razem z panem? - Mały patrzy na mężczyznę. Wydaje mi się, że nie spodoba mu się to, że nie chcę go puścić do łazienki samego, ale on uśmiecha się do pana.
  - Dobrze, chodźmy.
  - Ja tez skorzystam z łazienki, a potem będę tu na was czekać, dobrze? - Mężczyzna i Andy kiwają głowami i ruszają do męskiej toalety. Ja kieruje się do damskiej, a razem ze mną kobieta o srogim wyrazie twarzy. 
  - Pani pierwszy raz w oceanarium? - To pierwsze pytanie, które przychodzi mi do głowy. Chcę jakoś przerwać ciszę, bo kobieta w jakiś sposób mnie onieśmiela.
  - O tak. Czuje się trochę nieswojo. Rozumie pani, nad nami znajduje się ocean... Chyba cienienie jest za wysokie.
  - Oh, rozumiem - odpowiadam, chociaż nie mam pojęcia o co jej chodzi. Posyłam w jej stronę lekki uśmiech i kieruję się do kabiny. 
  Myślę, o tym ile nam do zwiedzania jeszcze zostało. Na historii życia wodnego spędziliśmy z Andy'm jakieś dwie godziny, plus dwie w tunelu wodnym. To w sumie cztery, a mamy bilet na wszystkie atrakcje. Nie wzięłam planu, który zauważyłam przy kasie, wiec nie wiem co nas jeszcze czeka.
  Podchodząc do zlewu, żeby umyć ręce zastanawiam się czy takie plany są jeszcze może rozmieszczone przy stoiskach. Albo mogłabym zapytać jakiegoś pracownika oceanarium, czego jeszcze możemy się spodziewać.





  Podnoszę wzrok i widzę za sobą kobietę sprzed łazienki. Spoglądam na nią i zastanawiam się czy wyraz jej twarzy kiedykolwiek się zmienia. Nie wydaje się zbyt przyjemna. Słyszę jakiś dziwny dźwięk, odwracam się i widzę, że w dłoni trzyma nóż. Moje mięśnie spinają się w ataku paniki. To mój instynkt samozachowawczy podpowiada mi, że coś jest nie tak. Nie wiem co się dzieje, sparaliżowało mnie. Czuje w powietrzu jakieś dziwne napięcie. Dostaję gęsiej skórki, a po plecach przebiegają mi dreszcze. Kobieta podchodzi do mnie łapie mnie za rękę. Próbuję się jej wyrwać, ale ona mnie unieruchamia. Wkłada mi do buzi jakąś małą kulkę, którą wypluwam. Wtedy zaczynam wrzeszczeć na cale gardło. Krzyk sprawia, że bolą mnie uszy, jednak nie przestaję. Kobieta łapie mnie za szyje i odcina dopływ tlenu, co uniemożliwia mi dalszy krzyk. Próbuję się jej wyrwać, wtedy popycha mnie mocno, a ja padam na ziemię. Siada na mnie  okrakiem i unieruchamia mnie własnym ciałem. Wyciąga moją prawą rękę i zaczyna nacinać moje przedramię.

  Znów zaczynam krzyczeć, bo chcę, żeby przestała, ale kobieta wali mnie w gardło, co powoduje, że  mogą wychodzić z niego jedynie piski. Z oczu płyną mi łzy, a ból jest nie do zniesienia.
  - Głupia, po co wypluwałaś tabletkę?! Teraz nic byś nie czuła! I siedź cicho, bo nas znajda, a tego nie chcemy! - Kiedy ja chce żeby mnie znaleźli, żeby zabrali mnie stąd i przerwali agonię, ale wtedy ból się nasila.
  Andy - myślę w ostatnim przypływie świadomości.
  Poszedł z tym mężczyzną. Co jeśli on robi jemu teraz to samo?!
  Ból wydaje się być teraz wszędzie. Teraz to jedyne znane mi uczucie. Z mojego gardła wyrywają się teraz pojedyncze piśnięcia. Robi mi się ciemno przed oczami. Czuję w ręce mocne szarpnięcie i ból sięga zenitu.
  Wtedy tracę przytomność.

1 komentarz:

  1. wooow *.* Kocham sposób w jaki piszesz i rozwijasz wątki ;)) Twój blog jest inny niz wszystkie moze dlatego ze piszesz w terazniejszosci a nie w przeszlosci jak wszyscy i to jest fajne :))

    Zapraszam Cię do mnie ;)

    http://past-will-always-come-back.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń